Kliknij tutaj --> 🖼️ nie stac mnie na weterynarza
Nie chcesz już narażać swojego psa na stres podczas wizyty u weterynarza w celu wykrycia rui? Draminski DOD2 jest na tyle intuicyjny, że każdy hodowca
Translations in context of "na własną odpowiedzialność weterynarza" in Polish-English from Reverso Context: W drodze odstępstwa od przepisów art. 10, homeopatyczne weterynaryjne produkty lecznicze mogą być podawane zwierzętom nie służącym do produkcji żywności na własną odpowiedzialność weterynarza.
Uważam, że są 3 główne powody, dla których tak jest. Po pierwsze, często zdarza się, że psy nie ufają ludziom, ale weterynarze są jedynymi osobami, które regularnie wi
„Proszę o namiary na weterynarza, który przyjmie jeszcze dziś dwa szczeniaki” Spotted: Ostrowiec Świętokrzyski. Today at 12:31 PM
Jedynym sposobem na sprawdzenie jest wizyta u weterynarza. The only way to verify this is to visit your vet . Jednak żeby podróżować ze zwierzakiem do Anglii nie wystarczy tylko chip, passport i aktualne szczepienia, konieczna jest wizyta u weterynarza .
Site De Rencontre Halal Ou Haram. data publikacji: 11:30, data aktualizacji: 14:41 ten tekst przeczytasz w 7 minut Przez laty dziesiątkowały ich choroby zakaźne, a ich praca bywała śmiertelnie niebezpieczna. Dziś standardy BHP oceniają ryzyko zawodowe weterynarzy jako średnie. Jeśli ktoś oczywiście akceptuje kolekcję blizn otrzymanych w spadku po niezadowolonych pacjentach... VGstockstudio / Onet. Potrzebujesz porady? Umów e-wizytę 459 lekarzy teraz online Choroba zawodowa Wszystkie zwierzęta duże i małe Atak z powietrza W 1887 roku lekarz wojskowy David Bruce postanowił przyjrzeć się bliżej chorobie, która dziesiątkowała brytyjskich żołnierzy. Odkrył, że jej przyczyną była bakteria, nazwana od jego nazwiska brucellą, przenoszona przez maltańskie kozy, których mleko pili żołnierze. Szybko okazało się, że bruceloza nęka także krowy, konie, osły, świnie i inne gatunki zwierząt, a do tego łatwo przenosi się na ludzi. W Polsce jej prawdziwa epidemia wybuchła po II wojnie światowej – szacowano, że w 1948 roku zakażone było 23 proc. bydła w państwowych gospodarstwach rolnych. A od bydła zakażali się ludzie, zwłaszcza ci przy nim pracujący, w tym weterynarze. Choroba zawodowa – Bruceloza była kiedyś chorobą zawodową weterynarzy. Brucelle powodują poronienia u bydła, a wtedy wzywa się weterynarza, żeby odkleił zatrzymane łożysko. Kiedyś nie używaliśmy rękawiczek, więc wystarczyło, że weterynarz miał uszkodzoną skórę na dłoniach, o co w naszym zawodzie nietrudno, i zakażał się poprzez kontakt z wodami płodowymi, płodem albo łożyskiem – Aleksander jest lekarzem weterynarii z 20-letnią praktyką, przyjmuje w jednej z podwarszawskich miejscowości. O brucelozie na szczęście, tak jak większość dzisiejszych weterynarzy, tylko słyszał. – Dawniej prawie 100 procent weterynarzy było chorych, a to choroba bardzo ciężka i przewlekła, powodująca zapalenia jąder, wsierdzia, opon mózgowych i mózgu. Istniał nawet rodzaj przytułku, domu spokojnej starości dla najciężej chorych weterynarzy, bo wskutek ciężkiej i przewlekłej infekcji część zostawała inwalidami. Polscy weterynarze i hodowcy przez wiele lat walczyli z brucelozą eliminując chore zwierzęta i dopuszczając do rozmnażania tylko zdrowych osobników. Dziś według Państwowej Inspekcji Sanitarnej w Polsce notuje się kilka zakażeń brucelozą wśród ludzi rocznie i są to przypadki "zaimportowane", najczęściej z krajów basenu Morza Śródziemnego. Chorują turyści po zjedzeniu przetworów z surowego lub niedogotowanego mleka kóz i owiec, które w tamtych rejonach nadal bywają nosicielami brucelozy. – W tej chwili de facto brucelozy u nas nie ma, co nie znaczy, że nie może wrócić. Jeżeli chodzi o choroby odzwierzęce, to groźna dla nas, lekarzy, może być jeszcze wścieklizna, ale ostatni zarejestrowany przypadek wścieklizny u człowieka w Polsce zdarzył się w 2002 roku. Co więc dziś jest zagrożeniem dla lekarza weterynarii? Niezadowolenie jego pacjentów. Wszystkie zwierzęta duże i małe – Gryzie nas wszystko, większe zwierzaki kopią i bodą. Każdy weterynarz, w tym ja sam, ma pełno blizn na ciele. Już na egzaminie z chirurgii koń nadepnął mi na stopę w lakierku, na betonie, miło nie było... Najbardziej spektakularnie oberwałem też na studiach, od mastino napoletano, to rasa psów, których Rzymianie używali do pilnowania niewolników. Przenosiłem go z klatki do klatki i ugryzł mnie w połowie ręki, między łokciem a nadgarstkiem. Trafił tuż koło nerwu promieniowego, który odpowiada za prostowanie palców. Pojawił się ropień, nerw uległ zakwaszeniu i na jakiś czas przestał działać. Przez dwa tygodnie miałem rękę sparaliżowaną, biegi w maluchu zmieniałem nadgarstkiem. Weterynarz musi mieć refleks, trochę siły i dobrą kondycję. Bo inaczej częściej niż pacjentów będzie zszywał i opatrywał siebie. – Każdy z nas w każdej chwili może być niebezpiecznie ugryziony. Koleżanka behawiorystka, taki psi psycholog, chciała poprawić rottweilerowi źle założony kaganiec i straciła palec. Mnie raz pies załatwił trzy palce na raz – jedno ugryzienie, poniżej sekundy. Gabinet zachlapałem krwią w kilkanaście sekund. No i co, musiałem sobie nakleić plaster i skończyć robić psu zastrzyki. Po pracy założyłem rękawiczkę chirurgiczną, żeby sobie krwią nie zachlapać motocyklowej i jakoś dojechałem do domu. Żona w krzyk "Rozpieprzyłeś się na motorze!". A ja na to, że właśnie nie, w pracy byłem! Aleksander twierdzi, że weterynarz musi mieć poczucie humoru, to najlepsza szczepionka na stres. Bo gdy się jest rannym w pracy, za chwilę oberwie się drugi raz – mniej się uważa, wolniej reaguje. A zejść z dyżuru nie można. Za to nudy w tym zawodzie nie ma, każdy dzień jest przygodą. – Nigdy nie wiadomo, na co się trafi. Koledze policja raz przywiozła pająka, na oko ptasznika – wylazł z samochodu w warsztacie, mechanicy złapali go w słoik i zadzwonili po policjantów, a ci przyjechali do weterynarza, żeby stwierdził, czy toto jest jadowite. Mnie o pomoc poprosił facet, kiedy byłem na SGGW na kursie doszkalającym. "Tylko zastrzyk zrobić", no to się zgodziłem. Zaprowadził mnie do herpetarium, gdzie było kilkadziesiąt węży, a pacjentem był pyton siatkowaty, na oko 40 kilo, grubości mojego uda. Poczułem, jak się ściany na mnie nasuwają, bo ja się panicznie, ale naprawdę panicznie boję węży, nigdy z nimi nie pracuję. No ale zrobiłem ten zastrzyk i spieprzałem stamtąd tak, że jak mnie koledzy na dole w barku zobaczyli, to pytali co się stało, że taki blady jestem. Najtrudniejsze przy zabiegach są zwierzęta dzikie, bo są nieprzewidywalne. I wtedy komedia może się zamienić w tragedię. Jak piętnaście lat temu, podczas obławy na tygrysa bengalskiego, który uciekł z cyrku na warszawskim Tarchominie. Zginął wtedy weterynarz Ryszard Karczewski, jedyny w stolicy specjalista od łapania dzikich zwierząt. – Rysiek został omyłkowo zastrzelony przez spanikowanego policjanta, miał 43 lata, zostawił dwie córki. Bardzo chciał tego tygrysa uratować i dołożył do tego własne życie. To też jest niebezpieczeństwo naszego zawodu. Atak z powietrza Na co dzień od tygrysa niebezpieczniejsze jest to, czego nie widać. Narcotan i halotan to wziewne środki znieczulające, stosowane podczas zabiegów chirurgicznych. Zaintubowane zwierzę oddycha w systemie półzamkniętym i otrzymuje je wprost do tchawicy, ale gaz nie jest przez nie metabolizowany i znajduje się w wydychanym przez uśpionych pacjentów powietrzu. – W teorii na sali chirurgicznej powinny być pochłaniacze, które odzyskują gaz z powietrza, albo urządzenie wypuszczające go rurami na zewnątrz budynku. Tyle, że często weterynarze tego nie mają, bo to są drogie rzeczy. A taki uciekający z aparatu gaz jest groźny zwłaszcza dla naszych koleżanek w ciąży, na przykład halotan obniża napięcie mięśni ciężarnej macicy i zwiększa ryzyko krwotoku poporodowego. One zresztą w ogóle mają więcej problemów, bo mogą też zarazić się od kotów toksoplazmozą. Większość weterynarzy miała z nią kontakt, i o ile nie złapiemy HIV, to ta choroba nie jest dla nas zagrożeniem. Ale zakażenie u ciężarnej, albo starającej się o dziecko kobiety, może prowadzić do uszkodzenia płodu albo poronienia. Dlatego duża część spodziewających się dziecka koleżanek na jakiś czas przerywa pracę. Na toksyczne działanie leków narażeni są zwłaszcza lekarze weterynarii pracujący z chemią nowotworową. To bardzo silne i toksyczne leki. – Ja się do tego nie dotykam, ale mój kolega ma specjalny zestaw do mieszania tych leków, bo nawet przy ich przelewaniu trzeba bardzo uważać. Miesza i rozcieńcza chemię nowotworową pod specjalnym wyciągiem, żeby zminimalizować ryzyko kontaktu ze skórą czy wdychania tych preparatów. Wszyscy lekarze używający tego typu leków powinni mieć takie zestawy, ale wiadomo, że różnie z tym bywa, zwłaszcza w mniejszych gabinetach. Różnie bywa także z ochroną przeciw promieniowaniu rentgenowskiemu. Oficjalnie wykonujący rentgeny lekarze pracują w kontrolowanych warunkach. – Nieoficjalnie dwóch kolegów pracujących w znanym warszawskim punkcie wykonującym prześwietlenia zawinęło się na nowotwory. Oczywiście nikt tego głośno nie powiedział, ale raczej mało prawdopodobne, żeby był to przypadek. Tym, co czyha na weterynarzy, bywa też ich własny układ odpornościowy, który osłabiony, nie jest w stanie zwalczyć ataku grzybów Microsporum canis, powodujących grzybicę drobnozarodnikową, którą najłatwiej zarazić się od chorego kota czy psa. – Wystarczy, że mamy niższą odporność skórną i uszkodzenie skóry na dłoniach, co przecież przydarza się nam permanentnie. Ta grzybica nie jest groźna, daje małe, swędzące placki na skórze i łatwo się leczy, ale przyjemne to nie jest. Podobnie jak alergie, które również bywają zmorą weterynarzy. Uczulają ich leki i preparaty stosowane na zwierzętach. Albo... same zwierzęta. – Kolega na trzecim roku studiów dowiedział się, że jest uczulony na kota. Mimo to podjął pracę w lecznicy małych zwierząt. Spanikował dopiero gdy sam na ostrym dyżurze dostał potwornego ataku astmy. Zaczął się dusić i tracić przytomność, nie był w stanie wezwać pogotowia. Dowlókł się do szafki z lekami, wziął w strzykawkę steryd i dwa miligramy atropiny i walnął to sobie w udo, przez spodnie. Oddech mu wrócił. Skończyło się tak, że odszedł z pracy i założył firmę zajmującą się trzodą chlewną. Wiem, że teraz znowu ma lecznicę dla małych zwierząt, ale zatrudnia ludzi, którzy dla niego pracują. Jak się ma wirusa weterynarii we krwi, to strasznie trudno się tego pozbyć... weterynarz choroby zawodowe Weterynarz zachorował na małpią ospę. "Byłem przerażony" Od chwili ogłoszenia pierwszego przypadku małpiej ospy (7 maja), chorobę wykryto już u ponad 200 osób w 19 krajach świata. Wirus zwiększa swój zasięg, choć nie... Paulina Wójtowicz Jak najskuteczniej pozbyć się kleszcza? Metoda francuskiego weterynarza "szczelina plus obrót" jest szybka i prosta Sezon aktywności kleszczy, który trwa od wiosny po późną jesień, już się rozpoczął. W Polsce występuje 19 gatunków tych pasożytów żywiących się krwią ludzi i... Monika Zieleniewska Gwałtownie rośnie sprzedaż amantadyny. Receptę może wypisać nawet weterynarz Jak dotąd nikt nie potwierdził skuteczności amantadyny w leczeniu COVID-19, chociaż takie badania prowadzą różne ośrodki, również w Polsce. Jednak mimo to... Beata Michalik Chorujesz? Pomoże ci weterynarz To nie żart. Doktorzy od zwierząt wiedzą czasem więcej niż lekarze. Najwyższy czas, by medycyna i weterynaria zaczęły współpracować. Dla dobra pacjentów:... Margarette Driscoll | The Sunday Times COVID-19 jest chorobą zawodową Ministerstwo Zdrowia wpisało COVID-19, czyli chorobę zakaźną wywołaną wirusem SARS-CoV-2, na listę chorób zawodowych. Medexpress Pylica - objawy, przyczyny, leczenie. Choroba zawodowa górników i nie tylko Na pylicę, jako chorobę zawodową, zapadają nie tylko górnicy, ale także osoby narażone na pracę w środowisku skażonym pyłami. To również choroba wynikająca z... Zawody, które najbardziej rujnują zdrowie Amerykanie przeanalizowali 974 zawody pod kątem zagrożenia, jakie stanowią dla zdrowia. Wyniki badania są zaskakujące. Najczęstsze choroby zawodowe w Polsce Za chorobę zawodową uznaje się schorzenie spowodowane działaniem czynników szkodliwych dla zdrowia, które występują w środowisku pracy. Przyczyną choroby...
W Bielsku-Białej działa tylko jedno kąpielisko, a w tegorocznym cenniku bilet ulgowy w weekendy podrożał o 100 proc. -Ta forma wypoczynku nie należy do tanich - zwraca uwagę radny Konrad Łoś. W interpelacji do władz miasta pojawia się wniosek o wprowadzenie w sierpniu ulg lub zwolnień dla młodzieży szkolnej. - Praktycznie każda wejściówka w stosunku do zeszłorocznego cennika podrożeje o kilka złotych. Dwukrotnie droższy będzie weekendowy bilet ulgowy, którego cena wzrośnie z 10 do 20 zł, zlikwidowany zostanie bilet wakacyjny dla uczniów. Weekendowy wypad na basen dla czteroosobowej rodziny będzie wiązał się z wydatkiem 100 zł. Podwyżki to efekt rosnących cen usług, energii czy chemii basenowej - pisaliśmy pod koniec maja w artykule Szok w kasie kąpieliska w Cygańskim Lesie. Drastyczne podwyżki cen biletów. Interpelację w sprawie wprowadzenia w okresie wakacji dodatkowych ulg i zwolnień dla dzieci na kąpielisku w Cygańskim Lesie złożył radny Konrad Łoś. Przewodniczący klubu PiS przypomina, że jest to jedyny czynny basen w mieście, a bilet ulgowy w weekend podrożał w porównaniu do zeszłego roku o 100 proc. - Ta forma wypoćzynku i rekreacji nie należy do tanich - zauważa radny Bielska-Białej. Konrad Łoś wnioskuje o wprowadzenie przynajmniej w sierpniu preferencji w postaci ulg i zwolnień zwłaszcza dla uczniów szkół podstawowych. Jeśli to nie będzie możliwe, prosi o rozważenie wprowadzenia stosownych preferencji w określonych z góry terminach - np. w wybrane dni tygodnia. Zgodnie z przepisami, prezydent miasta ma 14 dni na udzielenie odpowiedzi. bak Artykuł wyświetlono 3278 razy. 20 42 Średnia ocena dla "Nie każdego stać na wyjście na basen. Radny wnioskuje o dodatkowe ulgi" bazuje na 62 głosach.
Drożyzna sprawia, że statystycznie wypoczywamy krócej 25 lip, 08:25 Ten tekst przeczytasz w mniej niż minutę W zeszłym roku średni czas rezerwacji krajowych wakacji wynosił cztery, pięć dni, a w tym roku są to średnio trzy, cztery dni – podaje w poniedziałek "Rzeczpospolita", powołując się na informacje platformy rezerwacyjnej Foto: Karolina Walczowska / Onet Na plaży we Władysławowie Polacy ograniczają czas wypoczynku z powodu wzrostu cen noclegów, wyżywienia i paliw. "Rz" zauważa, że wyższe koszty i niepewność sytuacji na rynku spowodowały również zmiany w wakacyjnych planach Polaków – ich modyfikacji dokonało (według badania GfK) 57 proc. ankietowanych, a około 20 proc. nie planuje w tym roku wyjazdu urlopowego. Nową tendencją – jak podnosi gazeta — są rezerwacje na ostatnią chwilę, nawet zaledwie dwa, trzy dni przed wyjazdem. "Liczba gości wzrosła w porównaniu z rokiem 2021, ale ich pobyty są krótsze" – mówi "Rz" Leszek Mięczkowski, prezes Grupy Dobry Hotel, do której należy 17 obiektów w miejscowościach wypoczynkowych. "Góralskie premium", czyli kicz, reklamoza i naciąganie turystów w Zakopanem Co piąty badany przez GfK w ogóle zrezygnował z wyjazdu. "Decyzje o rezygnacji z urlopu lub spędzeniu go blisko domu wynikają przede wszystkim z rekordowej inflacji i cen usług turystycznych, paliwa czy żywności. Obserwujemy też obawy przed lataniem wynikające z wojny w Ukrainie oraz z problemami z płynnością w zakresie obsługi ruchu lotniczego w Europie. Z pewnością będą to wakacje inne niż wszystkie i wiele sektorów bardzo mocno to odczuje" – powiedziała na łamach "Rz" Dominika Grusznic-Drobińska, dyrektor w GfK. Data utworzenia: 25 lipca 2022 08:25 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
Dołączył: 2007-10-18 Miasto: Westfalia Liczba postów: 18987 15 października 2009, 23:26 Witam wszystkie Vitalijki. Wiem, ze wiele z Was mieszka w Niemczech i moze mogloby mi jakos pomoc? Od niedawna mam kotka i mysle, ze trzeba by bylo isc z nia do weterynarza. Niestety nie wiem jak to wyglada z oplatami w Niemczech? Orientuje sie ktos moze czy placi sie jakies ubezpieczenie co miesiac czy moze co roku? Albo osobno za kazda wizyte? No i ile taka wizyta przecietnie kosztuje? Bez szczepien na wscieklizne odrobaczenie itp (bo kotek szczepiony byl przez poprzednich wlascicieli). Chodzi o przyjrzenie sie jej bo zauwazylam dziwne strupki na jej mordce. Wiecie moze ile kosztuja leki? Czy ogolnie sa tutaj drogie itp? Bylabym wdzieczna za kazda odpowiedz i porade. Nie znam jeszcze sama na tyle jezyka by pojsc samodzielnie i wszystkiego sie dowiedziec wprost od weterynarza. Dołączył: 2008-08-24 Miasto: Strzelce Opolskie Liczba postów: 13188 15 października 2009, 23:28 Nie wiem, jak Ci poradzić, bo nie mieszkam w Niemczech, ale może poprosisz kogoś kto zna język, żeby z Tobą poszedł/ Dołączył: 2006-01-04 Miasto: Na Koncu Wsi Liczba postów: 109747 16 października 2009, 08:32 placisz za to co weterynarz zrobi .....nie pamietam ile za kota placilam ale nie sa to sumy aby kogos nie stac bylo na odrobaczenie kota czy psa Dołączył: 2006-01-04 Miasto: Na Koncu Wsi Liczba postów: 109747 16 października 2009, 08:37 powiem tak ....ostatnia wyzyte u weterynarza mialam we wrzesniu z moim psem ,utykal na jedana lape ...mial cos w poduszce lapy ....wizyta i 2 antybiotyki kosztowaly mnie 24 euro .....tak aby ci przybiliyc .....jesli chodzi o zybazpieczenie przeciw pchlom i kleszcza jak bedzie ci proponowac flovit ..taki krople to dla mnie sa one za drogie ....ja kupuje w sklapach dla zwierzat obroze ,ktora starcza na pol roku Dołączył: 2006-01-04 Miasto: Na Koncu Wsi Liczba postów: 109747 16 października 2009, 08:38 to ze nie znasz dobrze jezyka to nie masz sie co obawiac wystarczy ze powiesz ze masz nowego kot i ze jestes 1 raz z wiazyta zuzka34 16 października 2009, 09:35 hmm, to zalezy, u nas podstawwowa wizyta kosztuje 30 euro, szczepienie 50. za sterylizacje mojej suczki zaplacilismy 360. ceny sa rozne, najtanssze jest ZOO Kole, to taka siec w kazdym wiekszym miescie Dołączył: 2006-01-04 Miasto: Na Koncu Wsi Liczba postów: 109747 16 października 2009, 10:12 ja jestem w Nidersachson ...nie slyszalam o takie firmie zoo Kole a za sterylizacje kota zaplacilam 50 euro ...chyba ty jestes w duzym miescie Dołączył: 2007-10-18 Miasto: Westfalia Liczba postów: 18987 16 października 2009, 11:37 Ja mieszkam w NRW a dokladniej w Wuppertalu. ZAraz poszukam czy jest u nas takie cos jak 'ZOO Kole' :) No i z tego copiszecie to te ceny nie sa az tak kosmiczne jak mogloby sie wydawac. zuzka34 16 października 2009, 11:58 mieszkam 20km od mannheim(baden wüttenberg), sterylizacja, zdjecie szwow, body (ktore pies musial nosic zeby nie zerwac szwow) i wizyta pokontrolna koszotowaly nie jest to u nas w okolicy bynajmniej drogo. Znam takich co juz po 400-500 placili. wszystko zalezy od wielkosci psa i suczka jest jednak tego warta, bylam juz u dwoch lekarzy debili i pies sie o malo nie przekrecil na tamten wcale nie byli duzo tansi.
Najlepsza odpowiedź Szczerze : bardzo trudno. Wiem bo moja kuzynka po skonczeniu liceum, wysłała tam podanie i nawet nie mysłała że ją tam przyjmą, wysłała bo to było jej marzenie ale nawet nie liczyła na dostanie się tam, mimo tego że była najlepszą uczennicą od podstawówki do skonczenia liceum (zawsze pasek na świadectwie, liczne osiągnięcia itp.) , jednak się dostała, co było dla niej zaskoczeniem ale mówi że jest okropnie ciężko, masakra i wgl tyle nauki żę czasem nie jest w stanie wytrzymać. PS :l własnie co do powyższej odpowiedzi, moja kuzynka jest w Lublinie ;D Odpowiedzi EKSPERTanieśka odpowiedział(a) o 16:49 trudno jest się dostaćale jeśli jest to twoje marzenie to możesz iść na studia niestacjonarne (próg jest obniżony, a generalnie często nawet przyjmują jeśli już kwalifikujesz się do rekrutacji)później trzeba się utrzymać... jak pierwszy semestr przetrwasz to już nie mogą cię wywalić... możesz mieć milion poprawek i studiować nawet 10 lat ale jesteś i o ile samemu nie zrezygnujesz to skończysz studia :)moje powiedzenie - "ktoś kończy te studia, więc dlaczego to nie mogę być ja?" Netttley odpowiedział(a) o 12:49 hmm.. weterynaria to bardzo ciężki kierunek podobno trzeba być bardzo dobrym z biologii i chemii(zdawać z nich matury rozszerzonej ) w polsce są tylko 4 wydziały (warszawa,olsztyn,lublin,wrocław) poszukaj czegoś więcej :) Łatwo to na pewno nie można się dostać. Wiem, bo sama chcę być lekarzem dobrze się uczyć biologii i chemii, zdać maturę rozszerzoną na przynajmniej 76%.Potem jeszcze trzeba sobie tam radzić. Nemézis odpowiedział(a) o 21:39 Nie. Trzeba się dużo uczyć z przedmiotów takich jak biologia i chemia. Ponadto trzeba zdać maturę z tych przedmiotów na minimum 76%. Jest to bardzo dużo. Studia są trudne. Trzeba także dużo się uczyć. Zwierzę nie powie Ci co mu dolega. Trudno,musisz zdać rozszerzona maturę z biologii i chemii na 80 %. Niee, ponieważ weterynaria to trudny kierunek ; c| DAWID-20 odpowiedział(a) o 15:16 Na weterynarza trzeba się uczyc biologi i chemi (to są wymagane przedmioty) . pozdro ;) Szczerze : bardzo trudno. Wiem bo moja kuzynka po skonczeniu liceum, wysłała tam podanie i nawet nie mysłała że ją tam przyjmą, wysłała bo to było jej marzenie ale nawet nie liczyła na dostanie się tam, mimo tego że była najlepszą uczennicą od podstawówki do skonczenia liceum (zawsze pasek na świadectwie, liczne osiągnięcia itp.) , jednak się dostała, co było dla niej zaskoczeniem ale mówi że jest okropnie ciężko, masakra i wgl tyle nauki żę czasem nie jest w stanie wytrzymać. PS :l własnie co do powyższej odpowiedzi, moja kuzynka jest w Lublinie ;D Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
nie stac mnie na weterynarza