Kliknij tutaj --> 🎆 najgorsze sceny z horrorów
Chociaż oczywiście nikt z nas nie może cofnąć się w czasie i spędzać czasu na planie naszych ulubionych horrorów, nie oznacza to, że nie możemy odwiedzić niektórych kultowych miejsc, w których zostały nakręcone. Wystarczy zbiornik pełen gazu i […]
Wielu fanów horrorów często oglądając je cieszy się z faktu że prócz strasznych scen mrożących krew w żyłach dostaje w pakiecie ekstremalne sceny przemocy, które rozpalają wyobraźnię. W Martwym złu przebudzenie widz na brak takich scen narzekać nie może.
3,5 tusind views, 18 likes, 9 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Vogule Poland: Kim jestem? Jak się nazywam? Więcej:
Niektóre z tych najlepszych horrorów o kosmitach możesz oglądać na Netflix, Hulu lub Amazon Prime. Przeczytaj także: Najlepsza sieć VPN dla Netflix — tylko te 3 nadal działają dobrze 15.
Paranormalne zjawiska dręczą rodzinę. Nagrania mrożą krew w żyłach. Foto: magicalpoltergeist / TikTok. Małżeństwo z Pensylwanii zyskało spore zainteresowanie na swoim kanale na TikToku
Site De Rencontre Halal Ou Haram. Najlepsze horrory wszech czasów. Jaki horror jest najlepszy? Najstraszniejszy, najbardziej szokujący, najbardziej niepokojący? A może tak przerażający, że po seansie mówimy sobie „nigdy więcej”? Każdy ma własne kryterium, i nawet w kwestii definicji gatunku nie jesteśmy zgodni. Nie szkodzi. Strach niejedno ma imię, dlatego podejrzewam, że nie było wśród głosujących identycznych kompletów odpowiedzi. Jak by nie patrzeć, jest to plebiscyt na najlepsze horrory WSZECH CZASÓW. Pięćdziesiąt miejsc i trochę więcej niż pięćdziesiąt filmów, które są dla nas synonimem grozy, przerażenia, horroru. Wielu tytułów nie ma, trudno jednak zmieścić to wszystko, czego się boimy, w jednym głosowaniu. Że będą kontrowersje? Zawsze są w tego typu przedsięwzięciach. Niech ta pięćdziesiątka będzie przede wszystkim podsumowaniem fantastycznej zabawy, przeglądem tego, co w gatunku pamiętamy najlepiej i co według nas rzeczywiście należy uznać za najlepsze. Jak sobie to „najlepsze” tłumaczymy, to już nasza indywidualna za wzięcie udziału w głosowaniu i zapraszamy do obejrzenia wyników:50. Wysłannik piekiełHellraiser, 1987, reż. Clive BarkerClive Barker stworzył mroczną, intrygującą mitologię świata sadomasochistycznych przyjemności i bólu, która do dziś potrafi przyprawić o dreszcz ekscytacji. [Jan Dąbrowski, fragment artykułu]Horror Wysłannika piekieł od początku do końca związany jest z ludzkim ciałem oraz seksualnością, i nawet cenobici, gdy przychodzą po tych, którzy ułożyli kostkę, nie są zainteresowani ich myślami, bądź duszą. Ta istnieje, lecz prędzej rozerwą ją na strzępy, jak straszy Pinhead w jednej ze scen, niż uznają za coś wartościowego. Czy debiut Clive’a Barkera ma duszę? Bez dwóch zdań. Mimo całej makabry, jaka wylewa się z ekranu, jest to klasyczna opowieść o walce dobra ze złem, gdzie prawdziwymi potworami są ludzie, a wysłannicy piekieł pełnią zaledwie rolę arbitrów. „Dla jednych demony, dla innych anioły”, jak tłumaczy w jednej ze scen nasz przyjaciel z gwoździami w głowie. [Krzysztof Walecki, fragment tekstu rocznicowego]49. Martyrs. Skazani na strachMartyrs, 2008, reż. Pascal LaugierPrzez długi czas nie ma pewności, kto jest katem, a kto ofiarą. To produkcja nieprzewidywalna i bulwersująca, ciekawie ukazująca tematykę męczeństwa. Pojawia się motyw jakby żywcem wyjęty z ghost story – dziewczynę atakuje tajemnicza siła niewidoczna dla innych osób. Jej ogarnięty strachem umysł wykreował potwora, przyczyniając się do jej choroby psychicznej. Laugiera interesuje stan męczeństwa pomiędzy życiem a śmiercią, kiedy dusza odrywa się od ciała, by przejść na „tamtą stronę”. [Mariusz Czernic, fragment artykułu]48. (ex aequo) SmakoszJeepers Creepers, 2001, reż. Victor SalvaPierwsze kilkanaście minut filmu podnosi poziom adrenaliny we krwi widza zapowiadając pierwszorzędny, emocjonujący thriller. Mimo, że reżyser wydaje się stosować ograne chwyty, to jednak odnosi się wrażenie pewnej świeżości podejścia do wyeksploatowanych tematów. Następne minuty to zdecydowany dryf w kierunku horroru, który również pozostawia jak najlepsze wrażenie. Pojawia się obowiązkowa historia z przeszłości, która znajduje swoją kontynuację w odkryciach dokonanych przez bohaterów (następny element żonglerki konwencjami). Tak prowadzeni sprawnie opowiadaną historią docieramy do pierwszego punktu zwrotnego, którym jest ukazanie pierwszej zdecydowanej akcji czarnego charakteru tej opowieści (tytułowego Smakosza). Jak przystało na punkt zwrotny jest to totalna wolta nie tylko w fabule filmu, ale również, a może przede wszystkim w postrzeganiu tego, co widzimy na ekranie. [Edward Kelley, fragment recenzji]Jest tu scena, w której (główny bohater) rozpoznaje w radiu zwiastującą nieszczęście piosenkę, nawet nie zdając sobie sprawy, że na dachu jadącego za nim radiowozu tytułowa postać morduje za pomocą wielkiego topora policjantów. Chwilę później zjada język jednego z nich prosto z odciętej głowy. Ta perwersja prowadzi do obrzydzenia, ale też i satysfakcji. Smakosz jest pomysłowym filmem grozy, starającym się zaskoczyć widza makabrycznymi obrazami, unikając przy tym okrucieństwa, choć początkowe odkrycie rodzeństwa zdaje się sugerować dzieło wyjątkowo zwyrodniałego umysłu. [Krzysztof Walecki, fragment recenzji]48. (ex aequo) Suspiria2018, reż. Luca GuadagninoAutor Tamtych dni, tamtych nocy wziął na warsztat klasykę, czyli Odgłosy Daria Argenta z 1977, i dokonał remake’u, chociaż bardziej odpowiednie byłoby stwierdzenie, że nakręcił je po swojemu. Z oryginalnego scenariusza ostała się jedynie ogólna intryga i miejsce akcji – szkoła baletowa. Guadagnino potraktował sytuację wyjściową jako platformę do zrealizowania swoich najbardziej szalonych wizji. Napięcie i strach są tutaj obecne, ale stanowią jedynie niewielką część wielkiej zabawy konwencjami i przyzwyczajeniami. Reżyser wrzuca do filmu politykę, historię, wątki genderowe, komentarz społeczny, nie boi się odchodzić od głównego wątku tylko po to, by dać upust swoim fascynacjom, obsesjom i przemyśleniom. Nie można odnieść wrażenia, że wszystkiego jest tutaj za dużo, ale też wszystko, co jest, jest przemyślane i wykonane w solidny i autorski sposób. [Szymon Skowroński, fragment zestawienia]Guadagnino wraz z scenarzystą Davidem Kajganichem mieszają filozofię Lacana z momentami krwawej rzeźni niczym z Django, poszatkowanym, nielinearnym montażem, od którego przyspiesza perystaltyka jelit, i scenami orgiastycznego tańca, których nie powstydziłby się Ken Russell. Naprawdę, dałoby się przytoczyć jeszcze wiele innych porównań, a wszystko i tak nie przypomina chaotycznego zlepka i odgrzewanego kotleta. To głównie zasługa oddania opowieści niebanalnej narracji i arcyciekawej relacji Susie-Blanc, których nie przysłania tylko wymuskana strona wizualna. [Piotr Szczyszyk, fragment recenzji]47. Candyman1992, reż. Bernard RoseCandyman to filmowy labirynt. Wszystko tu jest symetryczne i lustrzane. Nawiasem mówiąc, jest to też jeden z tych nielicznych filmów lepszych od swojego literackiego pierwowzoru. Opowiadanie Clive’a Barkera pod tytułem Zakazany wyróżnia się tylko ekstremalnie krwawym, łamiącym tabu zakończeniem, natomiast film mistrzowsko rozwija ledwie zarysowaną przez pisarza fabułę i dostarcza nam jedną z perfekcyjnie sfabrykowanych urban legend, które funkcjonują w powszechnej świadomości. [Karolina Nos-Cybelius, fragment zestawienia]Candyman, choć nie boi się makabrycznych momentów oraz dosadnej charakteryzacji, wybiera grozę mocniej osadzoną w rzeczywistości niż fantazję pokroju Koszmaru z ulicy Wiązów. Nie decyduje się nawet na wysiłek odróżnienia jawy od snu, prawdy od fałszu – jest tak, jakby tytułowy potwór istniał bez względu na to, czy w niego wierzymy, czy nie. [Krzysztof Walecki, fragment recenzji]46. Jeździec bez głowySleepy Hollow, 1999, reż. Tim BurtonTrochę zapomniany i w sumie odrobinę niedoceniony swego czasu tytuł w Burtonowskim dorobku. A to cudownie wystylizowany horror z pogranicza gotyku i staromodnej przygody, gdzie groteska i przemoc znakomicie łączą się z humorem oraz wielką miłością. Doborowa obsada, piękne, acz w większości skąpane w mroku zdjęcia, wspaniała scenografia i kostiumy oraz solidna ścieżka dźwiękowa – wszystko jest tu na swoim miejscu, wspólnie tworząc niezwykle smakowity kawałek kina, nawet jeśli momentami odrobinę sztampowego. To także idealne podsumowanie, jak i zamknięcie wielce oryginalnej oraz mocno ponurej dekady twórczości Tima Burtona. [Jacek Lubiński, wpis z rankingu filmów Tima Burtona]Tim Burton od początku kariery przemycał do swoich obrazów elementy horrorów i grozy, ale tylko raz stworzył pełnokrwisty horror. Efekt jest naprawdę powalający. [Filip Pęziński, wpis do Szybkiej Piątki #61]45. Shutter – widmoShutter, 2004, reż. Banjong Pisanthanakun, Parkpoom WongpoomCo jest nowością w Shutterze, to z pewnością niesamowite i niezwykle ponure zakończenie oraz tematyka tajemniczych fotografii, na których można dostrzec przejawy życia po śmierci, w postaci rozmyć, zamazań czy wreszcie kształtu twarzy… twarzy, której na zdjęciu być nie powinno. Już trailer filmu znakomicie wprowadzał w klimat, gdy oglądaliśmy kilka zwyczajnych zdjęć, po czym zostały one pokazane ponownie, z zakreślonymi na czerwono twarzami duchów, które cichcem wlazły pod obiektyw aparatu. (Oto) przykład na to, jak można stworzyć film oparty na schematach (w dodatku już do bólu wyeksploatowanych), dołożyć coś nowego od siebie, dopieścić stronę techniczną i w ten sposób dać światu naprawdę nietuzinkowy film grozy, który niejednego złapie za kark, podobnie jak głównego bohatera, który narzeka przez cały czas trwania Shuttera na bóle pleców – co, jak się w finale okazuje, stanowi część miażdżącego zakończenia i w porażający sposób zmienia nasz pogląd na cały przebieg fabuły. [Rafał Donica, fragment recenzji]44. MgłaThe Mist, 2007, reż. Frank DarabontReżyser zdaje sobie sprawę z tego, iż potwory stanowią ważny element fabuły, ale rozumie, że są to figury na tyle mało interesujące pod względem psychologicznym, iż nie mogą stać się filmowym epicentrum – punktem, wokół którego rozwijałaby się fabuła. Tę buduje wokół ludzi i ich reakcji na zaistniałą sytuację. Wszelakie organizmy, mające za priorytet rozszarpanie jak największej liczby obywateli miasteczka, stają się jedynie tłem dla prawdziwego horroru, który zaczyna rozgrywać się pomiędzy półkami z towarem. Gorsi od kreatur wyłaniających się z mgły okazują się być ludzie, którzy padają ich ofiarą. Znakomita większość z nich, zrozpaczona zaistniałą sytuacją, zaczyna ją analizować, dochodząc tym samym do dwóch elementarnych pytań: dlaczego to się dzieje i co zrobić, by to zakończyć?Mgłę polecam zarówno tym, którzy niejedną noc spędzili na nerwowym przewracaniu kolejnych stron zapełnionych historią mistrza grozy, jak i tym, którzy nigdy nie mieli z jego twórczością styczności. [Filip Jalowski, fragment recenzji]Kolejne po Skazanych na Shawshank i Zielonej mili spotkanie Franka Darabonta z prozą Kinga i najbardziej z całej trójki kontrowersyjne – w sensie odbioru przez widzów. Od absolutnego zachwytu po całkowite rozczarowanie, debaty toczyły się zwłaszcza wokół zakończenia, które różni się od książkowego, ale zostało przez Kinga zaaprobowane. U mnie film plasuje się wysoko, ponieważ przekonuje mnie sposób pokazania eskalacji konfliktu w zamkniętej społeczności w sytuacji ekstremalnej. [Karolina Chymkowska, wpis z zestawienia ekranizacji Stephena Kinga]43. Harry AngelAngel Heart, 1987, reż. Alan ParkerDzieło Alana Parkera jest nie tylko filmem grozy, ale swego rodzaju rozprawą nad ludzką ułomnością i pychą, dającą nam często złudne przekonanie o własnej nieomylności. Od początków ludzkości prześladuje nasz gatunek chęć zapanowania nad demonami, zarówno demonami natury, jak i tymi ze świata spoza granicy naszej zmysłowej percepcji, tymi, których istnienie bardziej przeczuwamy niż pojmujemy. A my? Cóż, my nie potrafimy zapanować nawet nad demonami, które panoszą się na naszym własnym podwórku – w naszych głowach. [Edward Kelley, fragment recenzji]Pogański, występny, hipnotyczny, symboliczny, duszny… Harry Angel to dla mnie bezdyskusyjnie najlepszy występ Rourke’a. Kiedy Harry poznaje straszliwą prawdę, a na tle końcowych napisów hałaśliwa winda jedzie w dół – aż do piekła – to wraz z nią nieodmiennie opada szczęka widza, oszołomionego misternością i okrucieństwem tej ponurej zagadki. [Katarzyna Kebernik, fragment rankingu ról Mickeya Rourke’a]42. MuchaThe Fly, 1986, reż. David CronenbergMucha Davida Cronenberga zapisała się w historii kina jako kameralny horror ze znakomitymi efektami specjalnymi i charakteryzacją. Wszystko to stanowi tylko część filmu, bo tak naprawdę jest piękną i poruszającą historią miłosną z tragicznym finałem. Gdyby przerażającą transformację zamienić w scenariuszu na przykład na nowotwór, Mucha byłaby po prostu dramatem o związku dwojga ludzi, z czego jedno z nich zapada na śmiertelną chorobę i powoli umiera na oczach ukochanej osoby. Sam reżyser wspomina w wywiadach, że ponieważ to był horror, nikt nie zauważył, jak depresyjna była fabuła. [Jan Dąbrowski, fragment recenzji]Znakomity film Davida Cronenberga. Pod płaszczykiem obrzydliwego horroru kryją się pytania o granice eksperymentów naukowych. Rzadko zdarza się takie połączenie, tym bardziej że przeobrażające się ciało Setha wygląda bardzo realistycznie. Ponadto Mucha straszy także niepokojącą atmosferą, psychika naukowca powoli przekształca się i „Brundle-mucha” przejawia niebezpieczne cechy charakterystyczne dla społeczności insektów. [Dawid Karpiński, wpis z działu o sequelach]41. (ex aequo) DuchPoltergeist, 1982, reż. Tobe HooperPoltergeist to już klasyka horroru. Horroru dość nietypowego. Spielbergowska sielskość przedmieść, widok ładnych domków, układna rodzina, pocieszne sytuacje codzienne, ciepło i humor, to wszystko skutecznie usypia czujność widza. Usypia na tyle mocno, że kiedy złe moce uruchamiają drzewo za oknem, usiłując porwać i pożreć małego Robbiego, nie do końca dajemy wiarę temu, co dzieje się na ekranie. Dopiero gdy mała Carol Anne zostaje wciągnięta do szafy w swym pokoiku, a jej głos zaczyna dobiegać z telewizora, poczucie zagrożenia jest po obu stronach ekranu takie samo. [Adrian Szczypiński, fragment artykułu]Duch (znany w Polsce również pod oryginalnym tytułem, Poltergeist) zadziwia nawet dziś. Swoją lekkością, wykonaniem i sercem po właściwej stronie, czyli wszystkim tym, co charakteryzuje kino Spielberga. Z drugiej strony nie boi się korzystać z dosadniejszych efektów, sprawiając, że dom Freelingów po pewnym czasie przestaje przypominać typowo amerykański sen, lecz raczej koszmar – postawiony na indiańskim cmentarzu (podobnie jak całe osiedle) prędzej się zapadnie niż odrodzi, a towarzyszący od pierwszych scen telewizor przestanie być symbolem dobrobytu, stając się narzędziem zła. Najważniejsza jednak jest mała dziewczynka i bezpieczny jej powrót do rodziny. Tylko to interesuje Spielberga, a Hooper, którego wkład po dziś dzień jest podważany, doskonale realizuje ten zamiar. [Krzysztof Walecki, fragment rankingu filmów o nawiedzonych domach]41. (ex aequo) Wywiad z wampiremInterview with the Vampire: The Vampire Chronicles, 1994, reż. Neil JordanKapitalny, niezwykle klimatyczny i znakomicie zagrany obraz, który wnosi nową jakość w dość skostniały wizerunek filmowego wampira. Neil Jordan udowodnił, że w niezwykle atrakcyjnej wizualnie opowieści o tak „niepoważnej” tematyce, jak wampiryzm, można przemycić elementy artystyczne. Udało się Jordanowi ukazać drugie oblicze wampira – bardziej ludzkie – miotającego się, odczuwającego ból, rozpacz i nieprzemijalność nieśmiertelności. [Tomasz Urbański, wpis z działu o sequelach]Bez względu na to, pod jakim kątem patrzylibyśmy na treść filmu Wywiadu z wampirem, w kategorii kina wampirycznego zasługuje na najwyższe uznanie. Dzięki swojej niejednoznaczności właśnie. Dzięki otwartemu zakończeniu, dającemu pole do popisu wyobraźni oraz wyodrębnienia własnej krytycznej postawy. I w końcu przez wykorzystywanie wizerunku krwiopijcy jako odbicia nas samych, z tą jedną różnicą, że ukazującego się w… rozbitym lustrze. Stąd też wrażenie, że film Neila Jordana to jeden z ciekawszych horrorów wampirycznych. Nie tyle dlatego, że umiejętnie realizuje treści i założenia określającego go mitu, ale dlatego, że wybija się ponad niego. [Jakub Piwoński, fragment recenzji]
Najlepsze horrory to te, po obejrzeniu których jeszcze długo będziesz się bał! Kto z nas nie lubi poczuć czasem dreszczy strachu na plecach? Choć nie wszyscy są fanami strasznych filmów, to każdy z nas pewnie widział w życiu przynajmniej jeden, w końcu horror to jeden z najbardziej popularnych gatunków. Zobacz 10 produkcji, które zmrożą ci krew w żyłach!Horrory od kilku lat przeżywają swój renesans. Każdego roku pojawia się wiele nowych tytułów, które zachęcają widzów do wycieczki do kina. Tematyka jest przeróżna: demony, mordercy, duchy czy zjawiska paranormalne. Każdy jest w stanie znaleźć coś, co naprawdę go przerazi! Najlepsze horrory można wymieniać godzinami, ale my przygotowałyśmy listę 10 tytułów, które na pewno zmrożą wam krew w żyłach!EgzorcystaEgzorcysta jest do tej pory uważany za jeden z najbardziej przerażających horrorów, jakie kiedykolwiek powstały. Film nakręcony w 1973 roku opowiada historię dwunastoletniej Regan, w którą nagle wstępuje mroczna siła. Przerażona matka szuka pomocy u dwóch księży, którzy mają przeprowadzić na dziewczynce egzorcyzmy. Nie spodziewają się jednak, jak silna jest moc drzemiąca w Regan. Klasyka gatunku, która do dziś mrozi krew w żyłach. DziwakTak dobre horrory nie zdarzają się często: Dziwak jest bardzo surowy, operujący zupełnie innymi niż reszta horrorów środkami wyrazu. Od początku do końca trzyma w ogromnym napięciu, mimo że na ekranie widzimy tylko dwóch aktorów. Główny bohater jest spłukanym filmowcem, który natrafia na ogłoszenie umierającego mężczyzny chcącego nagrać dzień ze swojego życia dla małego syna. Pracodawca okazuje się jednak wyjątkowo dziwaczną, ekscentryczną osobą i szybko okazuje się, że nie zdradził filmowcowi wszystkich swoich śledzi dwójkę słynnych badaczy, którzy zdecydowali się pomóc rodzinie w potrzebie. W starym domu dzieją się niewyjaśnione rzeczy, z którymi mieszkańcy nie umieją poradzić sobie sami. Film, choć oparty na tych samych schematach, co setki innych horrorów, zaskakuje konwencją i dystansem do samego gatunku. Obecność nie próbuje przecierać nowych ścieżek, pokazuje za to, jak powinien wyglądać porządny, współczesny horror – zachowując przy tym szacunek dla RingJeden z najbardziej popularnych horrorów ostatnich 20 lat! Bardziej popularna jest wersja amerykańska, jednak japoński oryginał jest jak najbardziej warty uwagi. Nie bez powodu azjatyckie wersje są uważane za najlepsze horrory. Oba wydania opowiadają jednak jedną historię: tajemnicza taśma wideo jest przyczyną śmierci każdego, kto odważy się ją obejrzeć. Główna bohaterka, dziennikarka stara się rozwikłać zagadkę kasety, zanim jej syn i ona sama zostaną Emily RoseMłoda Emily staje się ofiarą ataków demonicznych sił. Przerażona postanawia poddać się egzorcyzmom, sprawa nie kończy się jednak pomyślnie. Ksiądz, który odprawiał rytuały na młodej dziewczynie, zostaje wtrącony do więzienia za nieumyślne spowodowanie jej śmierci. Broni go młoda, sceptycznie nastawiona do sprawy prawniczka, która nie spodziewa się, jak bardzo zaangażuje się w przypadek księdza. Wkrótce przekona się, że demony naprawdę horroryLśnienieCo prawda w filmie Spielberga nie znajdziemy zombie, wampirów ani potworów, wielu jednak zgadza się, że film należy do grona najstraszniejszych horrorów. Razem z głównym bohaterem uwięzionym wraz z rodziną na pustkowiu, pogrążamy się coraz bardziej w otchłani szaleństwa i ciężko odmówić Lśnieniu miejsca w zestawieniu najstraszniejszych horrory z ostatnich lat to te z gatunku found footage. Ten paradokument uważa się za najbardziej nowatorski film poprzedniej dekady, który przetarł zupełnie nowe szlaki dla całego gatunku. Hiszpańskie horrory zdecydowanie wyróżniają się na tle amerykańskich, a Rec jest tego najlepszym przykładem. Ekipa lokalnej telewizji podąża za grupą strażaków podczas nocnego dyżuru. Jednak już pierwsza interwencja doprowadza do wymknięcia się spraw pod kontroli i zarówno ekipa filmowa, jak i strażacy zostają uwięzieni w samym środku RosemaryAbsolutna klasyka nie tylko dla fanów horroru. Najstraszniejsze horrory to bowiem te, w których napięcie budowane jest stopniowo. Takie właśnie jest Dziecko Rosemary: ten psychologiczny horror nakręcony w latach 60. przeraża do dziś. Pozbawiony tanich zagrywek film Polańskiego jest nietypowym podejściem do gatunku. Młode małżeństwo wprowadza się do nowojorskiego mieszkania w starej kamienicy i nawiązuje relację z nieco nachalnymi, starszymi sąsiadami. Kiedy tytułowa Rosemary zachodzi w ciążę, zaczynają się dziać dziwne, przerażające ActivityCała seria Paranormal activity to najlepsze horrory do oglądania z przyjaciółmi: trzymają w napięciu i sprawiają, że każdy usłyszany nocą dźwięk potrafi przerazić. Pierwsza część serii stała się prawdziwym hitem i zapoczątkowała napływ nowych horrorów utrzymanych w duchu paradokumentu. Sama historia nie powala oryginalnością: młoda para wprowadza się do nowego domu, w którym dzieją się dziwne rzeczy, zaniepokojeni instalują w swojej sypialni kamerę. Zarejestrowane przez nią obrazy robią się z czasem coraz bardziej i bardziej HillSłynny horror z 2006 roku jest prawdziwą klasyką gatunku. Główna bohaterka zabiera swoją chorą córkę do miasteczka Silent Hill, którego nazwę dziecko wykrzykuje przez sen. Na miejscu okazuje się, że opuszczone miasto nie jest takie, na jakie wygląda, a matkę i córkę spotkają naprawdę przerażające SCENY Z NAJSTRASZNIEJSZYCH HORRORÓW: Rosemary to jeden z najlepszych, psychologicznych Activity zapoczątkowało rozkwit zupełnie nowego podejścia do z najczęściej oglądanych horrorów ostatnich lat jest to bardzo innowacyjny, oszczędny w środkach Emily Rose są uważane za jeden z najlepszych horrorów, które wyłamują się z konwencji klasycznego kina grozy. ZOBACZ TEŻ:Filmy o muzyce, które musi znać każdy meloman. 8 obowiązkowych pozycjiFilmy lat 90., które zmieniły kino. 8 kultowych produkcji, które musisz znać!Francuskie filmy, które musisz znać! 10 najlepszych produkcji z FrancjiFilmy kostiumowe, które trzeba znać. Top 10 najlepszych filmów kostiumowych wszech czasówFilmy z Cameron Diaz. 6 najlepszych filmów ze znaną gwiazdą Hollywood
Regularnie (well, na razie dwa razy) staramy się wrzucać zestawienia kolejnych 10 najlepszych horrorów przez nas obejrzanych i zrecenzowanych, a tym razem dla odmiany postanowiliśmy jednak zbiorczo was ostrzec i zrobić taką podobną listę, z tym że horrorów naprawdę złych. I nie tak złych, że aż dobrych, ale tak złych, że aż złych, przed którymi pozostaje tylko ostrzegać, aby każdy oszczędził sobie czasu i nerwów i nie szedł tą drogą. Dla zamieszczenia filmu na liście 10 najlepszych, uznawaliśmy, że muszą się w tym duchu wypowiedzieć, co najmniej 2 osoby (spośród trzech autorów bloga). Tu jednak przyjedliśmy inną metodologię, żaden z nas nie chce narażać pozostałych na stratę czasu, nerwów i zdrowia psychicznego, zatem wierzymy sobie na słowo, że dany film to przysłowiowa w cudzysłowie „Liga Mistrzów” (człowiek beton tłumaczy żart: czyli Kaszanka). Zatem tym razem po prostu przyjęliśmy taką metodologię, że współautorzy tego posta dorzucają filmy, które uznają za godne znalezienia się na zawartej w nim liście. 1 Diabelski młyn Na początek horror o demonicznym młynarzu, reklamowany jako jeden z najlepszych horrorów 2017. Pomysł na ten film był katastrofalnie zły. Wyobraźcie sobie, że ktoś wziął na tapetę gatunek horroru najbardziej podatny na głupotę i odtwórczość (slasher) i wybrał z niego tylko elementy….głupie i odtwórcze. A potem złożył jej w jedną całość bez ładu i składu, całość realizując w sposób nudny (serio? Słownie dwie znośne sceny zgonu na cały film??) i sprzedając to wszystko na serio i jako, coś odkrywczego i nowego. Zaiste masakra. 2 Aplik@cja / Bedeviled Ogromne rozczarowanie. Niby film nowy i wykorzystujący świeży pomysł, polegający na straszeniu przy pomocy technologii (aplikacja na telefon) a tak bezmyślnie wtórny i odtwórczy, że tego się nie da oglądać. Brak scenariusza, głupota bohaterów (rooster postaci najoczywistszy z możliwych) i banalne jumpscary dopełniają żenady. Aż się chce zacytować klasycznie: „A taki był ładny, amerykański… szkoda” 3 Worry Dolls Przed wszystkim za zawiedzione nadzieje. Film wziął na tapetę miks naszych ulubionych gatunków i zrealizował to wszytko tak, że wyraźnie widać, że twórcy z gatunków tych nic nie zrozumieli. Tam gdzie powinna być tajemnica, wszystko jest łopatologiczne, tam gdzie powinien być klimat i napięcie jest sztuczność budząca śmiech, gdzie powinna być akcja i trochę „mięsa” jest nuda. Generalnie właśnie z filmu bije nuda i brak pomysłów. 4 The chosen Film jest niskobudżetowy i ma wszystkie wady tego typu filmów: drewniane aktorstwo i żenujące aktorstwo i to wszystko w tragicznym wydaniu nawet jak na niskobudżetowiec, Tylko, że to nieważne, bo film najgłupszą fabułę ever ale tak like ever ever. Para młodych ludzi, żeby uratować małe dziecko wysyła do piekła po kolei wszystkich członków swojej rodziny. Tyle, że raz chcą, potem nie, potem znowu tak a potem to już nie wiadomo. Pojawiają się też jakieś postacie nie wiadomo skąd, mówią, co mają do powiedzenia, potem znikają i w ogóle wszystko bez sensu. Historia jest tak nielogiczna, pełna dziur i bezmyślna, że aż to sobie trudno wyobrazić. Żenująca opowieść w żenującym opakowaniu. 5 Fabryka śmierci / Death Factory W zasadzie przypadek podobny do Diabelskiego Młynu. Przed wszystkim jest to również slasher, bez żadnego sensownego pomysłu na cokolwiek. Troszeczkę jednak inaczej niż w Windmill Masacre, główna bolączka nie polega na sztampie i kopiowaniu wyłącznie durnych pomysłów (to oczywiście też jest, ale film przynajmniej nie próbuje nam obiecywać, że będzie inaczej), ale na tym, że kompletnie nic się tu nie udało. Scenariusz jest grubo poniżej średniej durności slasherowej, dialogi są czerstwe jak nie wiem co, aktorstwo jest fatalne, efekty są tragiczne, sceny śmierci są nudne, montaż jest okropny. Jedyny plus to pomysł na wygląd głównego złego (naprawdę dobry), ale co z tego jak w całej okazałości dostaje jakieś 15 sekund czasu antenowego. Filmu nie ratuje (ani nawet wszystkich w tym filmie damsels in distress) Ron Jeremy, który często ratuje różne w filmy (oraz wszelkie damsels in distress w tych filmach), bo go uśmiercają na samym początku. Shame. 6 Martwy pokój / Dead room Horror, który wygląda jakby był robiony bez budżetu. Miejsce akcji to trzy pomieszczenia (i nie jakieś tam gotyckie sprawy, raczej barak), występuje trzech aktorów, a scenariusz jest taki, jakby pisał go „wannabe scenarzysta” za przysłowiowe dwa piwa. Standardowa ekipa łapiduchów standardowo próbuje pochwycić standardowego ducha standardowo straszącego w jakimś tam domku. Dodatkowo „efekty specjalne” tworzone są za pomocą dialogów typu: omg! widzę tą straszą istotę. I to tyle. Zakończenie oczywiście bez polotu i na odczepnego, żeby jakoś zakończyć to „widowisko” Być może plusem jest jakiś tam klimat, ale nie da się w niego w czuć będąc zażenowanym pozostałymi składowymi filmu. 7 Zabójczy weekend Ten z kolei film jest filmem bez niczego: bez scenariusza, reżyserii, aktorstwa i żadnego innego składnika dzieła filmowego. Tu wszystko wygląda jakby było robione przez kompletnych dyletantów. Aktorzy „grają” drewniany sposób, mówią jakby czytali z kartki i zachowują się jakby kij połknęli. Jeśli chodzi o reżyserię, to sceny się powtarzają i wielu momentach to, co widać na ekranie przeczy logice. Postacie zachowują się idiotycznie a na dodatek nie wiadomo, jaki jest gatunek tego”dzieła”. Slaher chyba nie, bo za mało ofiar, gore też nie, bo jest jedna krwawa scena. Generalnie nie wiadomo, co to. Najbliżej filmowi do „zabili go i uciekł” Masakra. 8 Otchłań \ The Hollow Film, w którym o nic nie chodzi. Jest jakaś bestia/ legenda, która coś tam, coś tam i kompletnie nie wzbudzający emocji bohaterowie, którzy biegają w kierunku bliżej niewiadomym i zupełnie bez sensu. Logika akcji zaś zaginęła w montażu. Ale plakat ładny. 9 Most likely to die Co prawda tego filmu jeszcze nie recenzowaliśmy, ale umieszczamy w drodze wyjątku. I ku przestrodze. Oto mamy standardowy slasher, który mógłby być nawet oglądalny (ma na przykład naprawdę niezły końcowy twist) gdyby nie ilość nagromadzonych na ekranie głupot i nielogiczności, głównie w zachowaniu bohaterów. Paczka dorosłych ludzi, w tym sporo facetów zostaje sterroryzowana przez jednego osobnika z nożem do tapet. A wszyscy znajdują się w dużym domu, gdzie mamy pełno noży kuchennych i innych elementów mogących służyć za zaimprowizowaną broń. Pod domem zostawione samochody, w kieszeniach telefony komórkowe, a tym czasem paczka znajomych barykaduje się w domu, co do którego wiadomo, że jest w nim morderca. Siedzą sobie wszyscy na kupie, potem nagle jakaś scena, że jeden z bohaterów samotnie krąży po korytarzu rozglądając się przerażony. Wszystko bez ładu i składu. A co najbardziej niewiarygodne, gdy już jakiś z bohaterów padnie zasłużonym trupem, cała reszta po znalezieniu denata, po chwili źle zagranej paniki, zlewa temat i dalej rozchodzi się po domostwie. Nie wspomnę o tym, że np. ciężko rannego kolesia zostawiają na kanapie, żeby odpoczął i nie podejmują żadnych innych działań. Ilość głupot jest tak niewiarygodna, że uniemożliwia jakiekolwiek cieszenie się zaletami, które gdzieś tam w filmie są. 10 Miasto widmo / Ghost Town Film być może najbardziej znośny z powyższych bo od razu wiadomo, że niskobudżetowa szmira i za specjalnie się nie napina, ale wrzucamy bo jakby posiada wady wszystkich powyższych. Trochę zawiedzione nadzieje bo mimo wszystko pomysł niezły – horrorowy-ghost story-western o całym miasteczku duchów z jakiś rytuałem w tle- ale wykonanie się kupy nie trzyma. Z gatunków, z których czerpie wybrano najgłupsze elementy (grupie młodzieży psuje się autokar na środku pustkowia), obsada gra źle, postacie są niewyobrażalne durne, teksty niewyobrażalnie sztywne, efekty amatorskie, a reżyseria i sposób prowadzenia akcji, takie, że, mimo, że akcja nieskomplikowana, to nie wiadomo, kto, z kim, dlaczego i po co jak to w ogóle się stało, że jest tu a potem gdzieś indziej W sumie da się to obejrzeć, ale…ironicznie. Unhonorable mentions czyli filmy, które pewnie mogą się podobać, ale nam akurat raczej się nie podobały: Duchy Marsa, After Death, Wizyta
Jeśli o to drugie chodzi, to możemy wymienić przynajmniej kilka zakończeń, które naprawdę sprawiają, że film, początkowo mniej lub bardziej ciekawy, robi się przewidywalny i śmieszny. Człowiek czuje, że coś go ominęło, a wizja reżyserska w ogóle nie grała z tym, co chciał zobaczyć. Wreszcie dochodzi to wrażenie, że zostaliśmy wystrychnięci na dudka, bo reżyser ma nas za półgłówków. 5. Open House Open House jest filmem, który doskonale buduje napięcie i ma całe mnóstwo ciekawych wątków do wykorzystania. Nie wykorzystuje ani jednego. Zamiast tego wprowadza nas prosto między sekwencję zdarzeń: teraz dzieje się to, później to, porzućcie wszelką nadzieję, teraz już koniec. Proste to jak konstrukcja cepa i całkowicie niestrawne, bo po prostu miałkie. Scena, w której główny zły po prostu wybija rodzinę, a następnie odjeżdża w stronę kolejnego otwartego domu jest… no cóż, potwornie nudna. I takie było właśnie Open House. 4. Knowing (Zapowiedź) Knowing jest szczególnym filmem i nie chodzi tutaj tylko o Nicolasa Cage'a. Mamy potencjalnie bardzo interesujący zarys fabuły, zbliża się bowiem gigantyczny kataklizm, przed którym mniej lub bardziej skutecznie starają się nas ostrzec obcy. Obcy zabierają z naszej planety kilkoro wybranych dzieci wkrótce przed zagładą wszystkich. Żadnego zwrotu akcji, żadnego ciekawego rozwiązania, tylko coś w rodzaju „wzięliśmy waszych młodych i wysłaliśmy na nieznaną planetę… jak sobie poradzą i jakim cudem przeżyją, to już nie nasz problem". Devil Inside To nie był dobry film i nie miał on dobrego zakończenia. W skrócie: główna bohaterka stara się dowiedzieć, czy jej matka jest opętana, trafia na dwóch księży, którzy nie słuchają się watykańskich zasad, dziewczyna i księża zostają opętani (ona sama chyba przez Lucyfera we własnej osobie), rozbijają się autem, koniec. Scenę później otrzymujemy link do strony internetowej, w której znajdziemy podobno wyjaśnienie wszystkiego. Strona nie działa. 2. Paranormal Activity 4 Trudno jest nawet powiedzieć, gdzie zaczyna się głupota tego zakończenia. Główna bohaterka biegnie do domu, w którym najprawdopodobniej czyha na nią zguba. Wybiega z niego i wpada prosto na olbrzymi sabat czarownic. No nie, zaraz. Sabat czarownic, który tak starannie planował wszystkie zdarzenia, potrzebuje całej ekipy, żeby złapać jedną nastolatkę? Sabat czarownic nie wpadł na to, żeby złapać ją wcześniej, tylko potrzebują całego tego dramatyzmu? Jakim cudem ona ich w ogóle nie zauważyła, kiedy szła do tamtego domu? Jakim cudem nie usłyszała ich, gdy wychodziła? Halo? Halo? Nie mówiąc już o tym, jakie totalnie idiotyczne wydaje się, iż Katie gubi Huntera gdzieś pomiędzy Paranormal Activity 2 a 4 i knuje jakiś dziwny plan, żeby go odzyskać… zamiast po prostu użyć mocy demona, złapać oboje na początku i zaciągnąć tam, gdzie chce. Musiała naładować manę? 1. Znaki Sam film po latach wydaje się koszmarnie głupi, a do tego jego zakończenie jest absolutnie obraźliwe dla oglądającego. M. Night Shyamalan ewidentnie nie miał pomysłu na to, jak uwieńczyć tę historię. Nieludzko zaawansowani wręcz obcy, geniusze, którzy przekroczyli miliony lat świetlnych, okazali się całkowicie wrażliwi na wodę oraz drewno. Jak się, do tego, okazuje, wszystko przewidziała w ostatnich chwilach życia żona głównego bohatera, co przypomina mu się zresztą w bardzo dogodnym momencie. Każe on Commodusowi złapać za kij i rąbnąć nachała zdrowo po… powiedzmy, że żebrach. Na koniec wszystko wraca do normy i główny bohater znowu zostaje pastorem. Gdyż… tak było na początku? Zakończenie Znaków zwyczajnie obraża inteligencję widza. Nie przychodzi nam do głowy żadne wytłumaczenie, dla których obcy nie stworzyli sobie skafandrów, żeby nie zostali ochlapani wodą. Nie przychodzi nam do głowy żadne wytłumaczenie, dlaczego nie wzięli broni laserowej przeciwko drewnu. Sami są drewnem, które daje się w banalny sposób pokonać. Jeszcze gdzieś w radio słyszymy, że pokonało ich wojsko. Pewnie pistoletami na wodę. A wam, które straszne zakończenie nie przypadło najbardziej do gustu?
Choć wczorajsze Halloween już za nami, nie trzeba czekać kolejnych 365 dni na okazję do obejrzenia dobrego filmu grozy. Pozwólmy, by prawdziwe święto horroru potrwało jeszcze dzień dłużej, przypominając sobie najstraszniejsze filmy ostatniej dekady (2010–2019). Najstraszniejsze, bo wybrane przez naszych nie był prosty, a walka między filmami była zacięta (co udowadnia duża liczba filmów będących ex aequo z innymi). Wierzymy, że poniższa lista jest idealnym suplementem, które posłuży długoletnim, zaangażowanym fanom gatunku, jak również miłośnikom popularnych tytułów. Co jednak najważniejsze, ranking udowadnia, że horror nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Gatunek ten, będący jednym z najstarszych, rozwija się w bardzo ciekawym i obiecującym kierunku. W ostatnich latach na ekrany kin i telewizorów trafiło wiele znakomitych horrorów, co napełnia wiarą, że wiele wybitnych tytułów jeszcze przed nami. Nim to jednak nastąpi, poznajcie 30 najlepszych horrorów ostatnich 10 lat według czytelników Sprawdźcie sami, czy wyniki was zaskoczą (lub przerażą).30. (ex aequo) SplitSplit, 2016, reż. M. Night ShyamalanPo dekadzie reżyserskich wpadek i nieśmiałej zapowiedzi powrotu do formy w postaci Wizyty M. Night Shyamalan wreszcie odnalazł swój thrillerowy zmysł. Split to nie tylko aktorskie tour de force znakomitego Jamesa McAvoya, ale i bardzo sprawnie prowadzona intryga, u podstaw której leży trauma głównego/ych antagonisty/ów. McAvoy, kreujący kilkanaście niezwykle zróżnicowanych postaci w ciele jednego bohatera, jest bez wątpienia jednym z najbardziej intrygujących złoli w kinie od dłuższego czasu, a Anya Taylor-Joy zalicza kolejny udany występ na drodze do (miejmy nadzieję) wielkiej kariery. [Dawid Myśliwiec]30. (ex aequo) MandyMandy, 2018, reż. Panos CosmatosJezu, jak się cieszę, że mój ukochany film 2018 załapał się do Waszego plebiscytu – na ostatniej pozycji, ale co tam! A jeszcze bardziej się cieszę, że polscy widzowie w końcu mogli obejrzeć w kinach to neonowe cudeńko po tym, jak w zeszłym roku olali je rodzimi dystrybutorzy. Mandy smakuje jak narkotyki, ale ma tę nad nimi przewagę, że nie rujnuje zdrowia. Panos Cosmatos, syn George’a Cosmatosa, udowadnia tutaj, że groza może kryć się przede wszystkim w atmosferze (chociaż jego obrzydliwi motocykliści przerazili mnie równie skutecznie, co najlepsi horrorowi antagoniści). Hipnotyzujący seans i tour de force Nicolasa Cage’a, ale dla mnie aktorskim objawieniem filmu pozostaje demoniczny Linus Roache. Mandy to nowa, unikatowa jakość, trawestująca to, co znane i ograne. A soundtrack Jóhanssona zostanie ze mną już na zawsze. [Katarzyna Kebernik]29. ZakonnicaThe Nun, 2018, reż. Corin HardyZakonnica to kolejna, najmłodsza odsłona uniwersum dobrze znanej miłośnikom horroru Obecności. Tytułowa postać pojawiła się pierwszy raz w drugiej części głównej serii, gdzie straszyła jako obraz na ścianie. Fabuła spin-offu ma miejsce w latach 50., gdzie w Rumunii wysłani przez Watykan ojciec Burke i siostra Irene próbują rozwikłać tajemniczą sprawę śmierci dwóch zakonnic. Film nie zebrał pochlebnych recenzji, trudno go również nazwać najstraszniejszym filmem serii (choć tak zapowiadali twórcy). Nie ulega jednak wątpliwości, że dla widzów, którzy upodobali sobie mroczną historię Obecności, seans Zakonnicy będzie, choćby ze względu na powrót do lubianego uniwersum, przyjemnie przerażającym przeżyciem. [Maja Budka]28. Zbaw nas ode złegoDeliver Us from Evil, 2014, reż. Scott DerricksonKolejny film reżysera Scotta Derricksona, twórcy takich perełek jak Egzorcyzmy Emily Rose czy Sinister, opowiada kolejną mroczną historię, tym razem z morderstwami, chorobą psychiczną oraz egzorcyzmami w tle. Złowrogi nastrój potęguje również fakt, że film miał być oparty na prawdziwych wydarzeniach. Historia śledztwa, które prowadzi policjantów od jednej makabrycznej zbrodni do drugiej, z minuty na minutę napełnia widza strachem i przeczuciem, że to nie jest zwykła sprawa kryminalna, a mroczne, nadprzyrodzone siły musiały maczać w tym palce. Zbaw nas ode złego to film, który trzyma w napięciu i choć korzysta z wielu klasycznych horrorowych sztuczek, potrafi wzbudzić lęk. [Maja Budka] 27. HalloweenHalloween, 2018, reż. David Gordon GreenHalloween to rasowy, podręcznikowy wręcz slasher, zrealizowany w duchu najbardziej kanonicznych motywów i struktur gatunku. Nie chodzi tu przecież o rozwój akcji czy śledzenie fabuły – czy wiedza na temat zakończenia oryginalnego filmu odbiera nam przyjemność z ponownych seansów? Oglądanie Halloween to jak zakup i odsłuch dobrze zremasterowanego, ulubionego albumu – znamy praktycznie każdy dźwięk, ale i tak cieszymy się jak dzieci. Krwawa jatka, na którą zaprasza nas z błogosławieństwem Johna Carpentera (pełniącego funkcję producenta wykonawczego i współautora muzyki) David Gordon Green to czysta i nieskrępowana gorsetem wybujałych ambicji rozrywka kinowa pierwszej jakości. W dobie (skądinąd ciekawych) „posthorrorów” i różnego rodzaju eksperymentów formalnych Halloween to ożywczy i przyjemny powiew klasycznego podejścia do kina grozy. Malkontenci powiedzą, że film nic nie wnosi poza z lekka zliftingowanym i uwspółcześnionym przypomnieniem znanych niemal na pamięć motywów. W takim przypadku powiedzieć można: dobrze, i co z tego? Halloween to przykład na to, jak z klasą powracać do kinowych świętości i dawać publiczności radość, nie traktując jej przy tym jak chodzących na dwóch nogach portfeli. [Tomasz Raczkowski, fragment recenzji]26. Zło we mnieFebruary, 2015, reż. Oz PerkinsZło we mnie najbardziej przypadnie do gustu nie tym widzom, którzy bardziej niż treścią zadowolą się klimatem, lecz fascynatom mrocznej strony ludzkiej natury; tym, którzy odnajdą się w samym opisie sytuacji, pozbawionym odpowiedzi na pozornie najważniejsze pytanie – dlaczego. Ostatnie ujęcie filmu wcale nie sugeruje, że dobrnęliśmy do końca, a wręcz przeciwnie. Że spełnienie w złu jest równie iluzoryczne, co próba bycia dobrym przy każdej nadarzającej się okazji. Ilustracje obu tych postaw wybrzmiewają u Perkinsa jak gorzki żart. Strasznie ponury to film, choć za to jedno trudno go krytykować. [Krzysztof Walecki, fragment recenzji]25. AnnabelleAnnabelle, 2014, reż. John R. LeonettiAnnabelle to kolejny film z rodziny Obecności, a mianowicie jej prequel. Doczekał się również swojej własnej, pomniejszej serii (z Annabelle: Narodziny zła czy Annabelle wraca do domu włącznie), której fabuła skupia się wokół historii morderczej, przeklętej lalki. Film z 2014 roku opowiada zaś historię młodego małżeństwa Mii oraz Johna, którym dotychczas wiodło się cudownie. Ona w ciąży, on właśnie kończy z powodzeniem studia medyczne. Do czasu niespodziewanego napadu satanistów, podczas którego lalka Mii nasiąka krwią jednej z napastniczek. Annabelle jest filmem najeżonym odwołaniami do innych klasyków kina grozy, takich jak Egzorcysta czy Dziecko Rosemary. W porównaniu do nich wypada jednak blado, niemniej horror Leonettiego w końcu oddaje głos prawdopodobnie najstraszniejszej lalce w historii kina (nawet Laleczka Chucky się chowa), dzięki temu stając się głośnym tytułem, z którym miłośnicy gatunku powinni się zapoznać. [Maja Budka]23. (ex aequo) To: rozdział 2It: Chapter Two, 2019, reż. Andy MuschiettiTo: Rozdział 2 jest pełną uroku, sercowo uczciwie ckliwą i po prostu piękną opowieścią o dorastaniu, która – jak King w źródle – kładzie nacisk na obyczajówkę, a horror jest narzędziem, żeby to uwypuklić. Ale groza też nadal tu działa. Bez wątpienia w tej wszechobecnie panującej śmierci jest życie. Płynąłem sobie przez film jak ta łódeczka z papieru i doznawałem go tak czyściutko, jak bracia Lumiere przykazali, mimo wad. [Radosław Pisula, fragment recenzji]23. (ex aequo) mother!Mother!, 2017, reż. Darren AronofskyNazywanie mother! kinem grozy może wydawać się równie kontrowersyjne, co sam film Aronofsky’ego. Ale czy współcześnie ktokolwiek jeszcze opowiada się za sztywnymi podziałami gatunkowymi? W postmodernistycznym oku kamery horror przybiera tutaj tę postać, którą ja lubię najbardziej: psychodelicznych wizji i surrealistycznych schiz. Odważne, niebiorące jeńców dzieło Amerykanina serwuje nam nasyconą biblijną symboliką i turpistyczną estetyką alegorię degradacji Matki Ziemi dokonaną rękami człowieka – a to tylko ta najbardziej oczywista z wielu możliwych interpretacji tego głęboko przemawiającego do podświadomości pod płaszczem metafory realne problemy czynią z mother! dzieło daleko bardziej przerażające od połowy sztampowych horrorów. [Katarzyna Kebernik]21. (ex aequo) Cloverfield Lane 1010 Cloverfield Lane, 2016, reż. Dan TrachtenbergDziś hasło „Cloverfield” kojarzy się już z całą serią filmową, ale gdy Cloverfield Lane 10 wchodziło na ekrany, traktowane było jako nieoficjalny sequel Projektu: Monster, kiepskiego monster horroru z 2008 roku. Po tej niezbyt udanej produkcji wykorzystującej found footage raczej nikt nie spodziewał się udanego sequela, a tymczasem powstał film ze znakomitym rolami Johna Goodmana i Mary Elizabeth Winstead, nadający sporo kontekstu sytuacji w jakiej znaleźli się bohaterowie. To survival story z dużą dawką psychologicznego obciążenia, ale przede wszystkim znakomity, trzymający w napięciu thriller – szkoda, że niespodziewany sequel Paradoks Cloverfield jakoś niespecjalnie utrzymał ten poziom… [Dawid Myśliwiec, fragment plebiscytu]21. (ex aequo) Pozwól mi wejśćLet Me In, 2010, reż. Matt ReevesByło mnóstwo pytań i obaw w związku z powstawaniem tego remake’a. Amerykańsko-brytyjska przeróbka utrzymuje jednak surowość i elegancki ton pierwowzoru. Matt Reeves zastąpił zimową scenerię szwedzkiego oryginału pustynnym terenem okolic Los Alamos i dodał historii zimnowojenną otoczkę. Pozwól mi wejść to film o dojrzewaniu, miłości i wampirach. To bardziej stylowa i mądrzejsza wersja Zmierzchu. Świetnie zagrany przez młodych aktorów remake Reevesa jest nastrojowym horrorem, posiadającym niewątpliwy artystyczny urok i kilka lepszych chwytów od oryginału. [Przemysław Mudlaff]
najgorsze sceny z horrorów